sobota, 12 września 2015

Dach-afera zakonczona

Dzisiejszy dzien to gotowy scenariusz dla dramatu...

Zaczelo sie od obdzwonienia hurtowni, ktora sprzedala nam dach aby wyjasnic sprawe spinek do dachowki. Wg slow handlowca, wydano spinki dedykowane do Meyer-Holsen Piano, ale... zostaly on przez dekarzy zwrocone i zastapione standardowymi!

Wscieklem sie. Dopoki fachowcom wychodzi, to moga robic po swojemu. Ale jesli efektem jest fuszera, to bycie madrzejszym od producenta jest mocno ryzykowne...

Zajechalem do Ambitu. Wzialem 100szt dedykowanych spinek i wkurzony ruszylem na budowe na spotkanie z dekarzami. 

Na dzien dobry okazalo sie ze jednak mieli racje i dedykowana spinka nie nadaje sie do naszej grubosci łat. 

Natomiast rozmowa nadal utrzymywala sie w tonie "lepiej sie nie da". Na deski mnie rzucili stwierdzeniem, ze obi sie obawiaja ze jak im sie uda zlikwidowac nierownosci w jednym miejscu to kaze im caly dach poprawiac (oczywiscie zapewnilem ich ze dokladnie tak bedzie, bo skoro DA SIE polozyc dobrze, to caly dach ma tak byc zrobiony). 
W pewnym momencie blisko bylo zebysmy sobie zaczeli recznie tlumaczyc to i owo...

(Wtedy poszedlem na spacer i odkrylem 2m od naszej dzialki bunkier poniemiecki



Okazalo sie - w rozmowie z sasiadem - ze znana z historii walka w obronie Kepy Oskywskiej odbywala sie wlasnie na naszym wzgorzu - najwyzszym punkcie calej Kępy)

Wracajac do dachu...
Na szczescie zadzialal Ernest, bo wychylil sie przez okno garderoby i wlasnorecznie poprobowa ulozyc wskazywane przeze mnie dachowki. O dziwo, UDALO MU SIE W 10sek wyrownac elementy do tej pory zwichrowane i nie do naprawienia wg naszych fachowcow). 



Tu musze oddac fachowcom, ze raz przekonani wzieli na ambicje i - mimo ze mieli byc dzisiaj na budowie tylko godzinke - zlazili caly dach i sami wyszukiwali nierowne dachowki. 
(Okazalo sie ze czesto wystarczy tylko przesunac spinke albo inaczej ulozyc dachowke). 





Po 4h dach byl wyrownany i jestem(smy) zadowoleni z efektu

Szefmdelarzy przeprosil, przyznal ze sie czegos nowego nauczyl. Ode mnie dostalo po Johnym Walkerze za straty moralne (troche ich sponiewieralem w slusznym gniewie) i rozstalismy sie w zgodzie. Po prostu chlopaki nie mieli doswiadczenia z plaska dachowka... Mozna bylo sprawe w jeden dzien zalatwic...

No nic. Nie ostatnia to pewnie przeprawa na budowie. Wazne za dachowki leza...
Czas na okna, drzwi i brame garazowa. 


Ekipa murarska pracuje niezmiennie z najwyzsza jakoscia i humorem. Dzisiaj odbijali deski na szalunku cokołu płotu i zacierali dostrzezone nierownosci. 





Dzialka robi sie juz fajnie odgrodzonym kawalkiem wlasnego swiata

A... Zeby nie bylo ze ja nic nie zrobilem, to... przybilem w nowym miejscu nasza tablice informacyjna :)













Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.